• Bo największym błędem jest zakładanie, że studia przygotowują do zawodu. Tymczasem absolwent socjologii wcale nie musi być socjologiem by korzystać z tego czego się na studiach nauczył. Pod tym względem socjologia jest jednym z kierunków najbardziej otwierających horyzonty myślenia swoich absolwentów i dostarczająca wiedzy, która przydaje się niezależnie od tego jaki zawód przyjdzie wykonywać. Co przynajmniej moim zdaniem czyni studiowanie jej zdecydowanie dobrą inwestycją. Co za ignorancja- celowo pomijając ISNS jako jeden z dwóch filarów socjologii na UW sama Pani pod sobą kopie dołek. Dla przykładu mogę tylko wspomnieć, iż Nowo-Światowi absolwenci zostają nie tylko historykami idei czy specjalistami od badań społecznych, ale także dziennikarzami, pracownikami ngosów, prowcami, mediatorami, specjalistami od rekrutacji, employer brandingu, ewaluacji i innych (w tym pracowników pomocy społecznej, OHP, etc. etc.). Stosując takie ograniczenie sama sobie Pani odbiera argumenty a jednocześnie pokazuje, że nie tylko politykom trzeba poszerzać horyzonty umysłowe. Co za ignorancja- celowo pomijając ISNS jako jeden z dwóch filarów socjologii na UW sama Pani pod sobą kopie dołek. Dla przykładu mogę tylko wspomnieć, iż Nowo-Światowi absolwenci zostają nie tylko historykami idei czy specjalistami od badań społecznych, ale także dziennikarzami, pracownikami ngosów, prowcami, mediatorami, specjalistami od rekrutacji, employer brandingu, ewaluacji i innych (w tym pracowników pomocy społecznej, OHP, etc. etc.). Stosując takie ograniczenie sama sobie Pani odbiera argumenty a jednocześnie pokazuje, że nie tylko politykom trzeba poszerzać horyzonty umysłowe.


    votre commentaire
  • „Tymczasem uprawianie dziedzin humanistycznych wymaga znacznie więcej niż uprawianie dziedzin ścisłych, gdyż oprócz opanowania ścisłych reguł i żelaznej logiki wymagana jest również znaczna kreatywność i elastyczność, której od “ścisłowców” się nie wymaga.”

    To cyba jakieś nieporozumienie. Czy istota i zaleta nauk humanistycznych nie polega przypadkiem na tym, że pozwalają na wiele interpretacji, swobodę wyboru i arbitralność, uzyskiwaną dzięki temu, że używane tam pojęcia są w porównaniu z pojęciami nauk ścisłych dość rozmyte i dzięki temu dwie osoby mogą z tych samych przesłanek uzyskać sprzeczne konkluzje, a mimo to obie tworzą coś wartościowego i ich refleksja nad rzeczywistością pomaga nam lepiej zrozumieć pewne zjawiska? A przy tym trzecia osoba może docenić oba poglądy i w swojej analizie zaczerpnąć po trosze z każdego z nich? Bo często ta sprzeczność nie jest twarda i pozwala na znalezienie pośredniej drogi. Oczywiście, logika jest potrzebna, żeby prezentowane stanowisko było spójne, ale kryterium poprawności oraz swoboda wyciągania wniosków są bardzo odległe od sztywnych reguł klasycznej logiki, zwłaszcza, że wiele rozumowań ma charakter interpretacyjny, a wnioskowania nie muszą być oparte o żadne sylogizmy. I nie jest to żaden zarzut, zmuszenie humanistyki do trzymania się w razach „żelaznej logiki” natychmiast by ją zabiło. Dodam, że zdaję sobie sprawę, że socjologia jest akurat specyficzną dziedziną, która łączy w sobie aspekty humanistyczne i ścisłe, w zależności od typu prowadzonych rozważań (np. w analizie systemowej), wnioskowania mogą być oczywiście w znacznie większym stopniu oparte o logikę czy wręcz sformalizowane.

    A z drugiej strony mamy typowe przekonanie osób nie znających się na naukach ścisłych, że tam nie ma miejsca na elastyczność. Oczywiście, po prostu są procedury, pododaje się jakieś liczby i wychodzi, wszystko z marszu. Pomijając już trywialną obserwację, że aby rozwiązać jakikolwiek ważny problem, trzeba się wykazać dość dużą pomysłowością, sam fakt, że często różne osoby podchodzą do tego samego problemu w zupełnie odmienny sposób, że zauważenie pewnych prawidłowości może prowadzić do bardzo zaskakujących uogólnień i analogii, albo że świeże spojrzenie na problem potrafi aspekty, które do tej pory uważaliśmy za skomplikowane, zamienić w coś najzupełniej jasnego (a czasami dzieje się tak z problemami, których skomplikowane rozwiązania znamy od lat), świadczy o kreatywności (przynajmniej niektórych) osób, zajmujących się dziedzinami ścisłymi oraz elastyczności potrzebnej do znalezienia rozwiązania. Fakt, jest to inna kreatywność i inna elastyczność, niż w przypadku pisarza, improwizującego muzyka, albo historyka czy tłumacza, ale nie widzę powodu, żeby umniejszać jej wartość. Zbyt wąskie spojrzenie na problemy pojawiające się w dziedzinach ścisłych, na pewno nie prowadzi do optymalnego rozwiązania problemu, chyba że jest on sam w sobie banalny.

    Jeśli zaś chodzi o opinię o socjologii, obawiam się, że złą prasę robią jej sami socjolodzy czy filozofowie, w tym ci utytułowani, pojawiając się co chwile w mediach jako autorytety od wszystkiego i często głosząc przy tym tezy oparte na kompletnie apriorycznych założeniach (w ich wypowiedziach często nie widać logiki, a raczej przekonania polityczne, których promocję próbują podeprzeć tytułem naukowym i naciąganymi, czasami zgrabnie, częściej mało subtelnie, argumentami). Domyślam się, że jest to związane z dużym popytem na tego typu usługi, ale nie przyczynia się to do poprawy wizerunku polskiej humanistyki. Oczywiście, np. przy okazji katastrofy smoleńskiej zobaczyliśmy także wysyp przedstawicieli nauk technicznych, opowiadających niestworzone historie (można nawet stwierdzić, że poziom absurdu przerósł tu dokonania socjologów), tym niemniej była to pojedyncza sytuacja i nie dotyczyła żadnych czołowych przedstawicieli nauk ścisłych, ot taka tam egzotyka, podczas gdy w mediach brylują naprawdę znania socjolodzy.

    Odrębnym problemem jest nadużywanie przez czołowych socjologów terminów z nauk ścisłych, bez specjalnego zrozumienia, nawet Baumanowi trafiają się kwiatki, które są po prostu kompromitacją.

    Zainteresowanym przypomnę też tzw. Sokal affair.

    Przypomina mi się też sytuacja, tym razem dot. psychologii, gdy poproszono, by pani psycholog wypowiedziała się na podstawie bardzo szczątkowych informacji, czy pewne anonimowa, skłócona para zejdzie się z powrotem na skutek wywieszenia przez chłopaka plakatów, z prośbą, by dziewczyna wróciła. Pani dr psychologii powiedziała, że tego typu zachowanie, może jej zaimponować i skłonić do powrotu, ale może też wydać się zbyt ostentacyjne i ją dodatkowo zrazić, a wszystko zależy od powodów, dla których zerwali. Niby racja, ale primo, czy potrzebny jest doktorat, żeby na to wpaść, secundo, czy ta pani nie mogła wyjaśnić, że psychologia polega na czymś innym niż na udzielaniu odpowiedzi na tego typu pytania i nie daje żadnych kompetencji w tym kierunku, tertio, czy w ogóle musiała wypowiadać się w prasie, firmując to jako doktor psychologii? Chyba, że chodziło o autopromocję wśród potencjalnych klientów. Bo największym błędem jest zakładanie, że studia przygotowują do zawodu. Tymczasem absolwent socjologii wcale nie musi być socjologiem by korzystać z tego czego się na studiach nauczył. Pod tym względem socjologia jest jednym z kierunków najbardziej otwierających horyzonty myślenia swoich absolwentów i dostarczająca wiedzy, która przydaje się niezależnie od tego jaki zawód przyjdzie wykonywać. Co przynajmniej moim zdaniem czyni studiowanie jej zdecydowanie dobrą inwestycją.

    Dodam, że znam dwie osoby, które skończyły i socjologię i matematykę, jedna została matematykiem, druga socjologiem, obie sobie bardzo dobrze radzą ;). Zresztą myślące osoby, jeśli mają odrobinę szczęścia poradzą sobie niezależnie od kierunku, który kończyły.


    votre commentaire